Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
Physical Address
304 North Cardinal St.
Dorchester Center, MA 02124
Patrycja Ostrogska
Patrycja Ostrogska
Masz tak czasem, że nie radzisz sobie ze stresem, nie panujesz nad swoimi myślami? Nie panujesz nad tym, czym zajmuje się Twój umysł, łapiesz się na myślach, których masz już szczerze dosyć. Już je pomyślałeś tysiąc razy. A one wciąż wracają. I te uczucia. Za każdym rogiem sytuacja, która cię irytuje albo zwyczajnie złości. Czasem tylko czekasz aż dzień się skończy i wtedy należy Ci się albo coś słodkiego, albo coś mocniejszego.
Masz czasem wrażenie, że życie ci się po prostu przydarza? Że zdarzają ci się sytuacje, które są stresujące, inni ludzie zachowują się w sposób, który cię rani lub irytuje, praca ciągle czegoś od ciebie oczekuje, dzieci czegoś potrzebują, partner lub partnerka zachowuje się czasem w porządku, a czasem jakby na złość. W każdym razie, każdy dzień to ciąg wydarzeń, który jest albo ok, albo nie.
Zapraszam Cię do przyjrzenia się złożonościom mechanizmów, które potęguję w Tobie doświadczenie stresu.
Część ludzi myśli, że w życiu trzeba walczyć, trzeba się z nim zmagać. Żeby nie zostać pokonanym, żeby nie ponieść straty, trzeba pokonać problemy i wyzwania. Jeśli tak myślisz, to znaczy, że funkcjonujesz w trybie walki, ucieczki lub zamrożenia (ang. fight, flight or freeze) – w neurobiologicznej, liczącej 300 milionów lat strategii przetrwania naszych przodków. Ten tryb może uratować człowiekowi życie… jeśli ten człowiek ucieka właśnie przed tygrysem. Bo właśnie nasi przodkowie musieli przed zwierzętami uciekać, żeby przeżyć. Jeśli jednak się przed tygrysem nie ucieka, to znaczy, że zupełnie niepotrzebnie aktywuje się zasoby organizmu niezbędne do ratowania życia.
Jak to się dzieje? Żeby uciec, trzeba zebrać wszystkie siły do walki lub ucieczki. Do tego konieczne są adrenalina i kortyzol – to one pomogę aktywować glikogen z mięśni, by te były zwarte i gotowe do biegu; krew odejdzie z rąk i nóg, by w razie rany nie doszło do wykrwawienia (masz czasem zimne ręce?), pęcherz i jelita mają ochotę się oczyścić, by ciało było lżejsze w akcji (stąd biegunka przed wystąpieniem publicznym).
W tym stanie rozmyślania, twórczość, refleksje i empatia, które mieszkają w korze przedczołowej, tej myślącej części mózgu, zostają odłączone. Liczy się jedno – przetrwanie. Kora przedczołowa liczy sobie jedynie 4 miliony lat, więc jest jak dziecko chronione przez rodziców w sytuacji stresowej. Rodzice, czyli mózg gadzi i ssaczy, które liczą kolejną 300 i 100 milionów lat, odcinają korę przedczołową zanim ona zdąży mrugnąć. Układ odpornościowy też zostaje wyłączony, bo co za różnica czy się umrze na nowotwór za 10 lat z powodu stresu, jeśli życie wisi na włosku właśnie w tym momencie?
W tym trybie włącza się nadludzka szybkość, sprawność fizyczna i motywacja.
Tylko po co jej używać na co dzień? I dlaczego wciąż korzystamy z tego mechanizmu?
Dzieje się tak dlatego, że mózg interpretuje nasze myśli o zagrożeniu, nasze wyobrażenie o zagrożeniu, jako zagrożenie realne. Skąd mózg ma wiedzieć, że to jedynie fantazje na temat tego, co potencjalnie może się zdarzyć. Pod tym względem mózg jest szalenie pragmatyczny. Albo coś jest, albo czegoś nie ma. Więc jeśli jest myśl na temat zagrożenia, to znaczy, że ono istnieje w realnym świecie. Mózg nie ma czasu na niuanse. Mózg ma za zadanie nas chronić, więc nie analizuje odcieni szarości. A do dyspozycji ma dwa przyciski: pedał gazu i hamulec.
Gdy pojawia się sytuacja, której nadajemy znaczenie negatywnej, niebezpiecznej, stresującej (taka właśnie myśl pojawia się w naszym umyśle), mózg włącza alarm i uruchamia hormonalną maszynerię. Nie bez powodu zwykła sprzeczka z jakąś panią w tramwaju daje to bardzo nieprzyjemne uczucie, z którego trudno się otrząsnąć. Kortyzol, raz wypuszczony, jest jak trucizna, która krąży po organizmie, i jeśli jej nie wybiegamy, nie da się jej pozbyć.
Mało tego, w organizmie zachodzi sprzężona reakcja na stres – jeśli umysł raz nadał znaczenie jakiejś sytuacji jako zagrażającej, ciało zareagowało poprzez wydzielenie hormonów stresu, które wciąż na nowo zasilając pierwotną myśl, i wzmacniają reakcję fizjologiczną organizmu. I tak w kółko. Dlatego tak ciężko otrząsnąć się z negatywnych myśli.
No więc, jeśli czasem masz palące uczucie złości, przerabiasz w głowie scenariusze zemsty lub ciętej riposty, czujesz bolesny ściski w mostku lub gardle, to znaczy, że włączył się u ciebie tryb walki lub ucieczki. To jest bardzo nieprzyjemny stan – często trwający dni lub tygodnie. Jeśli trwa zbyt długo, zmienia się w Twój charakter. A potem w Twój los.
To potężny mechanizm i warto korzystać z niego w momentach zagrożenia życia. Aktywowanie go w sytuacjach codziennych skraca życie. Kropka.
Jeśli nie uciekasz właśnie przed tygrysem, a jednak nie radzisz sobie ze stresem, poczytaj dalej co zrobić, by zadbać o siebie.
Przekonanie 1: W życiu trzeba walczyć.
Wciśnij pauzę i zastanów się: Czy goni Cię tygrys?
Nowa intencja: Zaczynam rozumieć, że stres jest czasem potrzebny, ale to on ma mi służyć, nie odwrotnie.
Nowe działanie: Rozpoznaję stres w ciele. Sięgam po strategię na domknięcie cyklu stresu.